Odnalezienie swojej pasji potrafi bardzo zmienić nasze życie, zwykle na dużo ciekawsze, pełniejsze, lepsze. Ale gdzie jej szukać? Skąd wiedzieć, że to, co robimy to właśnie nasza pasja? Co właściwie się zmienia? Opowiem Wam dzisiaj trochę więcej o mnie i o tym jak odnalazłam swoje pasje.
Hej, hej, jesteście tu jeszcze? ;-) Po długiej przerwie na blogu postanowiłam do Was wrócić z dość osobistym wpisem, dzięki któremu będziecie mogli mnie lepiej poznać, ale także mam nadzieję, że uda mi się Was zainspirować do wprowadzenia pewnych zmian. Wiosna przyszła, czas na porządki! Także te życiowe.
Raz na jakiś czas słyszę, że ja to w życiu mam fajnie, bo mam pasję, bo coś lubię robić i sprawia mi to przyjemność, a ten ktoś to ma okropnie bo on to właściwie nic nie ma. Na co, zwykle znudzona, bo w końcu ile można odpowiadać to samo, pytam: Zbyszku/Zosiu to czemu sobie tej pasji nie znajdziesz, czemu czegoś nie zmienisz w swoim życiu skoro go nie lubisz? I tu się zaczyna cała litania... Zwykle słyszę, że Zbyszek i Zosia nic nie lubią robić, nie mają czasu/pieniędzy/talentu, że przecież próbowali, ale tak na prawdę nic ich nie cieszy, że w ich mieście to nie ma możliwości. I jeszcze trochę innych wymówek. Jak taki Zbyszek czy Zosia są mi bliscy, to czasem nawet proponuję, że mogę ich czegoś nauczyć, ale pewnie domyślacie się, jaką dostaję odpowiedź. W ten sposób Państwo Z dalej mają swoje nudne życie, którego nie lubią, a ja zwykle przestaję być ich znajomą, bo ile można słuchać o tym jak im jest źle i jak mi zazdroszczą? Jeśli macie podobnie jak oni, ten tekst zdecydowanie jest dla Was. A jeśli nie - to super! Bardzo się cieszę, że macie swoją pasję, coś co kochacie, ale jeszcze nie uciekajcie, może uda mi się Was zarazić czymś nowym.
Podczas sesji zdjęciowej mojego balkonu redakcja zachęcała mnie do pokazania swojej pasji. Właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać, jaka ona właściwie jest? Czy ja w ogóle mam jedną pasję? Czy można mieć ich więcej, czy wtedy to już nie jest pasja? Po paru dniach intensywnego myślenia mam tyle refleksji, że musiałam je spisać. Nie znajdziecie tutaj ogólnikowych przepisów, ale moją historię, którą postaram się odpowiedzieć na kilka pytań związanych z pasją.
Raz na jakiś czas słyszę, że ja to w życiu mam fajnie, bo mam pasję, bo coś lubię robić i sprawia mi to przyjemność, a ten ktoś to ma okropnie bo on to właściwie nic nie ma. Na co, zwykle znudzona, bo w końcu ile można odpowiadać to samo, pytam: Zbyszku/Zosiu to czemu sobie tej pasji nie znajdziesz, czemu czegoś nie zmienisz w swoim życiu skoro go nie lubisz? I tu się zaczyna cała litania... Zwykle słyszę, że Zbyszek i Zosia nic nie lubią robić, nie mają czasu/pieniędzy/talentu, że przecież próbowali, ale tak na prawdę nic ich nie cieszy, że w ich mieście to nie ma możliwości. I jeszcze trochę innych wymówek. Jak taki Zbyszek czy Zosia są mi bliscy, to czasem nawet proponuję, że mogę ich czegoś nauczyć, ale pewnie domyślacie się, jaką dostaję odpowiedź. W ten sposób Państwo Z dalej mają swoje nudne życie, którego nie lubią, a ja zwykle przestaję być ich znajomą, bo ile można słuchać o tym jak im jest źle i jak mi zazdroszczą? Jeśli macie podobnie jak oni, ten tekst zdecydowanie jest dla Was. A jeśli nie - to super! Bardzo się cieszę, że macie swoją pasję, coś co kochacie, ale jeszcze nie uciekajcie, może uda mi się Was zarazić czymś nowym.
Podczas sesji zdjęciowej mojego balkonu redakcja zachęcała mnie do pokazania swojej pasji. Właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać, jaka ona właściwie jest? Czy ja w ogóle mam jedną pasję? Czy można mieć ich więcej, czy wtedy to już nie jest pasja? Po paru dniach intensywnego myślenia mam tyle refleksji, że musiałam je spisać. Nie znajdziecie tutaj ogólnikowych przepisów, ale moją historię, którą postaram się odpowiedzieć na kilka pytań związanych z pasją.
Pasja zmieniła moje życie. To właśnie na wspinaczce poznałam przyszłego męża. |
Dlaczego warto mieć pasję?
Kiedy byłam w gimnazjum, byłam zwykłą nastolatką, której głównymi zajęciami było spotykanie się z koleżankami i nauka. Takie ot, raczej nudne życie. Niby lubiłam pisać, zajmowałam się gazetką szkolną, prowadziłam bloga i robiłam zdjęcia, ale to wszystko było takie bez zaangażowania i przekonania. Na pewno nie było w tym pasji. W pewne lato moja młodsza siostra poszła ze szkołą na ściankę wspinaczkową. Chciała iść jeszcze raz, ale musiała mieć drugą osobę do asekurowania i rodzica do opieki. Przez taki zupełny przypadek odkryłam jedną z największych pasji mojego życia: wspinaczkę.
Tego dnia mogłam jej powiedzieć wypchaj się, to nie dla mnie, przecież nie umiem/mam lęk wysokości (serio mam), ale jednak poszłam. Co dzięki temu zyskałam? Poza oczywistym, czyli kondycją, plusów znalezienia swojej pasji jest znacznie więcej. To właśnie wtedy zdobyłam pewność siebie. Wreszcie robiłam coś ciekawego, a do tego całkiem nieźle mi to wychodziło. Nauczyłam się cierpliwości, lepszej organizacji (zdarzało mi się trenować 6 razy w tygodniu, musiałam znaleźć na to czas). Wyznaczałam sobie różne cele do osiągnięcia w skałach, dzięki czemu nauczyłam się wytrwałości w dążeniu do realizacji swoich planów. Z nieśmiałej nastolatki stałam się pewną siebie, otwartą osobą. To właśnie na wspinaczce poznałam wielu przyjaciół, w tym mojego męża.
Posiadanie pasji stanowi też świetną odskocznię od codziennych problemów. Zwykle wykonując coś, co kochamy, jesteśmy na tym w pełni skupieni. Nie widzimy upływającego czasu, nie przejmujemy się innymi rzeczami, mamy nasze flow. Kiedy byłam zła, smutna, zestresowana szłam się wspinać. Powiem Wam, że w latach, w których się wspinałam słowo stres nie występowało w moim słowniku. Endorfinki wydzielane podczas zajmowania się pasją potrafią zdziałać cuda!
Jak znaleźć pasję?
Tak na prawdę to dzięki wspinaczce odkryłam inne moje zainteresowania. Jak już byłam pewna siebie, to pokochałam kolorowe ubrania i wyróżnianie się z tłumu. Nie chciałam być szara i nijaka, więc nie mogłam mieć przecież zwykłego, kupnego woreczka na magnezję. Postanowiłam, że swój zrobię własnoręcznie... na drutach! Pierwszy dałam co prawda siostrze (tak, ona też się dalej wspinała, to uzależnia), ale dla siebie też zrobiłam. Znajomym się spodobały, chcieli mieć podobne i tak wciągnęłam się w robótki ręczne.
Słodki, prawda? |
Podobnie było z fotografią. Robiłam je od zawsze, ale dzięki wspinaczce bardziej uwierzyłam w siebie. Po wspólnych wyjazdach w skały pokazywałam zdjęcia innym i zwykle się podobały. Jakoś tak jest, że czasami pasję odnajdujemy właśnie dzięki innym ludziom, bo nie widzimy tego, że robimy coś dobrze.
Tak zwykle wyglądam na wyjazdach. |
Fotografia towarzyszy mi cały czas i jest chyba jedyną moją pasją, w której zmieniają się tylko moje umiejętności i posiadany sprzęt. To właśnie to zainteresowanie, które mam nadzieję, że przerodzi się w moją pracę.
Niestety w drugiej klasie liceum niefortunnie spadłam w skałach i dość mocno ucierpiały moje stopy. Jak tylko zdjęli mi gips, wspinałam się dalej. Musiałam jednak trochę odpuścić podczas nauki do matury, a potem powrót do wspinaczki okazał się dla mnie niemożliwy. Na studiach jeszcze próbowałam, ale stopy odmówiły posłuszeństwa. Mimo że minęło wiele lat, odwiedziłam wielu lekarzy, nikt nie znalazł przyczyny problemu i musiałam zrezygnować ze wspinania. Dalej mam nadzieję, że uda mi się wrócić do tego sportu i trzymam w szafie moje ciasne buty. Czasami przez czynniki zewnętrzne musimy zrezygnować ze swojej pasji, ale nie ma się co załamywać, warto szukać kolejnych!
Niestety w drugiej klasie liceum niefortunnie spadłam w skałach i dość mocno ucierpiały moje stopy. Jak tylko zdjęli mi gips, wspinałam się dalej. Musiałam jednak trochę odpuścić podczas nauki do matury, a potem powrót do wspinaczki okazał się dla mnie niemożliwy. Na studiach jeszcze próbowałam, ale stopy odmówiły posłuszeństwa. Mimo że minęło wiele lat, odwiedziłam wielu lekarzy, nikt nie znalazł przyczyny problemu i musiałam zrezygnować ze wspinania. Dalej mam nadzieję, że uda mi się wrócić do tego sportu i trzymam w szafie moje ciasne buty. Czasami przez czynniki zewnętrzne musimy zrezygnować ze swojej pasji, ale nie ma się co załamywać, warto szukać kolejnych!
Bez treningów nagle miałam dużo wolnego czasu. Studia były nudne, ale jakoś zupełnie przez przypadek zauważyłam, że otworzyli nowy kierunek na jednym z uniwersytetów krakowskich: informatykę. Był to kierunek zamawiany i mogłabym dodatkowo zdobyć świetne stypendium. Chociaż w liceum bardzo stanowczo powiedziałam, że nigdy, przenigdy nie chcę mieć nic wspólnego z informatyką, zapisałam się. I wiecie co? To był kolejny strzał w dziesiątkę! Projekty na studiach na prawdę mnie wciągały, poruszane zagadnienia interesowały. Czasami żeby odnaleźć swoją pasję, trzeba się przełamać, wyjść ze strefy komfortu i spróbować czegoś nowego. Pójść z siostrą na ściankę albo uznać, że warto nauczyć się czegoś nowego. Podczas studiów dodatkowo bardzo zainteresowałam się organizowaniem imprez. Ale ja chyba tak mam, że jak coś robię, to zwykle się w to angażuję, a jak się poświęca dużo czasu na jakąś czynność, to w końcu staje się ona naszym zainteresowaniem. Jeśli zdecyduję się pracować w zawodzie związanym z informatyką, wiem, że codzienne wyjście do biura nie będzie dla mnie problemem, a przyjemnością. Dzięki zainteresowaniom nasze życie nie musi polegać na ciągłym czekaniu na weekend.
Dlatego, jeśli czujesz, że coś może być ciekawe i Cię zainteresować, spróbuj dowiedzieć się o tym więcej. Przeczytaj parę artykułów, pooglądaj filmiki. Jak nagle zorientujesz się, że jest środek nocy, a Ty wcale nie chcesz iść spać, tylko dowiadywać się więcej, to bardzo prawdopodobne, że to właśnie Twoja nowa pasja!
Dlatego, jeśli czujesz, że coś może być ciekawe i Cię zainteresować, spróbuj dowiedzieć się o tym więcej. Przeczytaj parę artykułów, pooglądaj filmiki. Jak nagle zorientujesz się, że jest środek nocy, a Ty wcale nie chcesz iść spać, tylko dowiadywać się więcej, to bardzo prawdopodobne, że to właśnie Twoja nowa pasja!
Pop-up wkręcił mnie na tyle, że z tym tematem związałam moją pracę magisterską. |
Podczas moich studiów narzeczony dostał pracę za granicą. Znowu miałam dużo nowego, wolnego czasu do zagospodarowania. Niby mogłam oglądać seriale, ale w dość nowych związkach chyba tak jakoś jest, że chce się imponować tej drugiej osobie. Właśnie dzięki Bartkowi odkryłam moje kolejne zainteresowania, choć on pewnie nawet o tym nie wie. Kiedy wyjeżdżał, chciałam mu dać coś "od siebie", spersonalizowanego, co będzie mu o mnie przypominać. Wtedy zrobiłam swój pierwszy album w stylu scrapbookingu (jeszcze nawet nie wiedziałam, że to się tak nazywa) i pierwszą stronę pop-upu (też nie miałam pojęcia, że przestrzenne książki w ogóle mają swoją nazwę). Chciałam więcej i się wkręciłam. Bartkowi bardzo się spodobał prezent, co dodało mi wiary w siebie i zachęcało do dalszego rozwijania pasji. W końcu znudziły mi się książeczki i zaczęłam myśleć o innych podarkach. Powstawały maskotki, poduszki, obrazki. Tworząc te rzeczy zawsze robiłam ogromny bałagan! Uznałam, że to na pewno wina złych mebli i postanowiłam zrobić metamorfozę pokoju (po której dalej miałam bałagan, ale ciii nie mówcie nikomu). I tak, od robienia książeczek dla bliskich, doszłam do budowania mebli i projektowania wnętrz ;-)
A to zdjęcie z kolejnego projektu, który niedługo będziecie mogli zobaczyć na blogu. |
Pamiętacie kalendarz adwentowy? Tu widać, jak go dekoruję. |
Powiem Wam, że zawsze mam problem, jak muszę uzupełnić sekcję zainteresowań w CV. Tylko u mnie problemem nie jest brak zainteresowań, ale nieumiejętność ich nazwania. Jeśli miałabym jakoś określić, jaką właściwie mam pasję, powiedziałabym, że kocham tanim kosztem tworzyć przedmioty, zmieniać rzeczy. Właśnie dlatego uwielbiam DIY, fotografię, projektowanie.
Szycie gdzieś tam zawsze było obecne w moim życiu, ale dopiero gdy dostałam od siostry tę maszynę zaczęłam realizować większe, praktyczniejsze projekty. |
Nie ma znaczenia jaką pasję posiadacie i co myślą o niej inni. Najważniejsze jest to, że kochacie to co robicie. Zainteresowania mogą się zmieniać, ale warto je mieć, bo są wspaniałą odskocznią od rutyny i bardzo wzbogacają nasze życie.
Moją historią chciałam Wam pokazać, że droga do znalezienia swojej pasji wcale nie musi być prosta i oczywista. Większość odkryłam dzięki przypadkowi, ale także z pomocą innych ludzi. Jeśli na prawdę chcecie coś zmienić w swoim życiu, odważcie się poszukać czegoś, co będzie Wam sprawiać przyjemność. Podglądnijcie znajomych na Facebooku - może ktoś robi coś nietypowego i zgodzi się pokazać Wam podstawy? Zastanówcie się czy było w Waszym życiu coś, co Was zaciekawiło, ale wtedy zabrakło Wam czasu czy ochoty na rozwinięcie tematu. Najwyższy czas przestać szukać wymówek i odkładać na wieczne jutro. Trzymam kciuki za wszystkich poszukujących swoich życiowych pasji, na pewno w końcu się Wam uda! Już macie taką swoją rzecz? Koniecznie pochwalcie się w komentarzach.
Kochani, jeśli uważacie, że zasługuję na tytuł kobiety z pasją 2015 roku, oddajcie proszę na mnie głos w konkursie organizowanym przez Moje Mieszkanie. Wystarczy, że klikniecie Lubię to! niżej lub na stronie konkursowej.
Moją historią chciałam Wam pokazać, że droga do znalezienia swojej pasji wcale nie musi być prosta i oczywista. Większość odkryłam dzięki przypadkowi, ale także z pomocą innych ludzi. Jeśli na prawdę chcecie coś zmienić w swoim życiu, odważcie się poszukać czegoś, co będzie Wam sprawiać przyjemność. Podglądnijcie znajomych na Facebooku - może ktoś robi coś nietypowego i zgodzi się pokazać Wam podstawy? Zastanówcie się czy było w Waszym życiu coś, co Was zaciekawiło, ale wtedy zabrakło Wam czasu czy ochoty na rozwinięcie tematu. Najwyższy czas przestać szukać wymówek i odkładać na wieczne jutro. Trzymam kciuki za wszystkich poszukujących swoich życiowych pasji, na pewno w końcu się Wam uda! Już macie taką swoją rzecz? Koniecznie pochwalcie się w komentarzach.
Kochani, jeśli uważacie, że zasługuję na tytuł kobiety z pasją 2015 roku, oddajcie proszę na mnie głos w konkursie organizowanym przez Moje Mieszkanie. Wystarczy, że klikniecie Lubię to! niżej lub na stronie konkursowej.
Jak zobaczyłam w jakich spodniach jesteś na tym zdjęciu w górach od razu wiedziałam że będzie wspin :) rewelacyjna sprawa, i uzależnia :)
OdpowiedzUsuńHaha coś w tym jest! Co prawda to zdjęcie było zrobione zaraz po pobudce i jestem na nim w pidżamie :D Wspinaczka niesamowicie uzależnia, dlatego ciągle próbuję coś zrobić z moimi głupimi nogami, żeby móc do niej wrócić :)
UsuńHej. Ja mam również wiele zainteresowań. Co chwilę wpadam na coś innego. To lubię coś narysować, to pokolorować, to stworzyć jakąś własna dekorację, a to zrobić projekt wnętrza w jakimś programie, fotografię też lubię, lubię chodzić na rower i na tenisa, ale to już dawno było jakoś... zimą na snowboard, teraz szyję pościel dla córeńki, a kiedyś też próbowałam dziergać z włóczki i choć mi się to tak bardzo nie spodobało na pewno kiedyś do tego wrócę. Różnicą między nami jest jednak to, że ja nie mam swojej "ścianki wspinaczkowej", która uczyniłaby mnie pewną siebie. Wszystko co robię, myślę ze robię "po trochu", amatorsko, i zawsze w swojej pracy znajdę jakiś mankament... Zrobiłaś świetny wpis. Podniósł mnie nie co na duchu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że świetnie byśmy się dogadały ;-) Myślę, że to nie ważne czy robi się coś amatorsko czy profesjonalnie, najważniejsze żeby czerpać z tego przyjemność. W swoich pracach też zawsze znajduję mankament, dlatego mam ich tak mało u siebie w domu. Taka "ścianka wspinaczkowa" jest chyba najbardziej istotna w okresie dorastania, kiedy właśnie jest się podatnym na wpływy innych. A w dorosłym życiu najważniejsze to odnajdywać coś, co cieszy, nawet jak ta czynność zmienia się co kilka dni :) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Usuń