Warsztaty zawsze pozwalają nauczyć się czegoś nowego - choćby, że czasem
nie warto na nie chodzić. W poprzedni weekend miałam okazję uczestniczyć w
zajęciach z fotografii wnętrz. Zobaczcie relację z tego wydarzenia.
W Krakowie w miniony weekend miało miejsce super wydarzenie -
Zaprojektowani. W jego ramach odbyły się między innymi trzygodzinne
warsztaty fotograficzne, w których miałam przyjemność wziąć udział.
Warsztaty prowadził
Kuba Rajchel, a odbyły się
one w budynku firmy KOŁO.
Podczas spotkania każdy uczestnik dostał do robienia zdjęć
bezlusterkowy aparat
Olympus E-M5.
Tyle tytułem wstępu, teraz małe podsumowanie. Uprzedzam, że będzie szczere i
subiektywne ;-)
Warsztaty były skierowane głównie do blogerów. Odbyły się w kameralnym
gronie, co oceniam na duży plus. Kuba przekazał najważniejsze zagadnienia
fotografii, co okazało się konieczne ze względu na zaawansowanie grupy w fotografii.
Dla mnie niestety była to wiedza, którą mogę recytować przez sen, ale z rozmów
z pozostałymi wiem, że dla nich bardzo przydatna. Jeśli tylko chcecie
zacząć przygodę z fotografią, polecam Kubę - całkiem nieźle przekazał
ważne zagadnienia. Nie wiem, jak prowadzi zajęcia dla zaawansowanych, nie mogę
polecać ;-) Oprócz informacji o robieniu zdjęć, sporo można było się
dowiedzieć o bezlusterkowcach firmy Olympus. Tu przyznaję, że byłam
bardzo zaciekawiona, bo jeszcze nie miałam okazji takich aparatów testować.
Zastanawiałam się czy faktycznie mogłyby mi
zastąpić moją lustrzankę (pod koniec będzie werdykt).
Patrzcie sami, ile było sprzętu do testowania. Niestety prowadzący
(Kuba i przedstawiciel marki Olympus) trochę
źle wymierzyli proporcje między teorią na praktyką. Pomimo przedłużenia
warsztatów o 45 min, samego robienia zdjęć było 20 min. Z tego powodu
dotknęłam tylko jednego aparatu i obiektywu. Sama, prowadząc takie zajęcia,
zawsze staram się odwrócić proporcje. Najlepiej
teorię poznaje się poprzez praktykę. Nie przepadam za sposobem uczenia,
kiedy pokazuje się czyjeś zdjęcia. Uważam, że dużo lepiej przyswaja się
wiadomości przetestowane i lepiej dowiedzieć się czym się różni f22 od f1.8
wykonując zdjęcia. Ale to moje zdanie, może niektórzy wolą najpierw poznać
całą teorię, a potem ją sprawdzać.
A taki przepiękny notes każdy uczestnik otrzymał od firmy Olympus. Ma
mnóstwo gładkich kartek na notowanie wszystkich pomysłów. Jestem w nim
zakochana! Ale wracając do warsztatów. Testowałam
aparat E-M5 z obiektywem 12-40 mm 7/2.8.
Niestety nie udało mi się dostać lepszego body, ale obiektyw
idealny do wnętrz. Warsztaty odbywały się w salonie KOŁO w
Modlniczce. Tu duży plus dla organizatorów, bo na miejscu były różne
aranżacje łazienek do fotografowania. A drugi plus za obiad ;-)
Patrzcie, jakie super miejsce na lunch. Chyba mogłabym tam pracować :)
Bezlusterkowy aparat Olympus E-M5
Niestety tak mało czasu w części praktycznej nie pozwoliło na użycie lamp.
Szkoda, bo głównie po to tam przyszłam. Aparat dostałam jeszcze w trakcie
części teoretycznej. Ustawienia ma dość intuicyjne, jedynie nie
znalazłam, gdzie wyłącza się dźwięki przy łapaniu ostrości. Urządzenie jest
lekkie, ale solidne. Dotykowy ekran ułatwia obsługę. To, co mnie
zaskoczyło już od pierwszych zdjęć, to stabilizacja. Byłam w stanie
zrobić ostre zdjęcie z ręki nawet na 1/8 sekundy.
Zdjęcia zaczęłam od czerwonej łazienki.
Obiektyw 12-40 mm 7/2.8 Olympus
Pierwszy raz korzystałam z obiektywu szerokokątnego. Dopiero w domu
zobaczyłam, że większość ścian mi się wali i proporcje są zaburzone.
Ale to wynika pewnie z mojego braku doświadczenia w tego typu fotografii, nie
ze złego wykonania obiektywu. Sporo zdjęć poleciało do kosza. Fotografując
praktycznie nie korzystałam ze statywu (było za mało czasu). Mimo to,
zdjęcia są ostre. Większość zrobiona jest na ISO 400. Porównując do
lustrzanki, tutaj było więcej ziarna. Mój aparat miał również problem z
pomiarem światła - pokazywał, że wszystko jest ok, a w domu okazało się, że
zdjęcia są bardzo jasne.
Urzekł mnie obiektyw. Mimo aberracji chromatycznych, szczerze go uwielbiam. Robiłam nim zarówno zbliżenia (jak makro!), jak i szerokie kadry. Jest bardzo uniwersalny, ostry, daje ładny obraz.
Urzekł mnie obiektyw. Mimo aberracji chromatycznych, szczerze go uwielbiam. Robiłam nim zarówno zbliżenia (jak makro!), jak i szerokie kadry. Jest bardzo uniwersalny, ostry, daje ładny obraz.
Tak jasna łazienka na wyświetlaczu wyglądała ok. Plus wyświetlacza i wizjera w
tym aparacie - od razu obserwujemy wszystkie zmiany, jakie wprowadzamy.
Balans bieli wprowadzałam ręcznie i mogłam dokładnie sprawdzić, jaki efekt
uzyskam. Przydatne. Niestety zdjęcia powyżej okazały się mocno za jasne (bez
przepaleń). Trochę zabawy w programie i chyba nie jest źle. W ciemnej łazience
poszło o wiele lepiej.
Super lampa, prawda? Przyznaję, że nie lubię małych aparatów.
Zawsze się boję, że zaraz mi spadną. Tutaj dość szybko się przyzwyczaiłam,
aparat jest podobny do mojej ukochanej Minolty, na której uczyłam się
fotografii. Po chwili robienia zdjęć przyłapałam się na tym, że wcale nie
korzystam z wizjera. Ja, która nigdy, przenigdy nie korzysta z LCD w
lustrzance, jak nie musi! Ale w Olympusie było mi wygodniej korzystać z
wyświetlacza. Zdjęcia robiłam w ciemnym salonie łazienek, więc może na
zewnątrz, w ostrym słońcu też używałabym wizjera.
Podsumowując warsztaty.
Najpierw plusy:
Najpierw plusy:
- podstawowa wiedza dobrze zebrana
- sprzęt do testowania
- ekspert od sprzętu odpowiadał na pytania
- piękny zeszyt do notowania
- dobrze dobrane miejsce do tematyki warsztatów
- nie głodowaliśmy
- dużo aranżacji do wyboru przy fotografowaniu
- organizator zapewnił transport na/z warsztatów
Minusy:
- zbyt długa część teoretyczna
- zbyt podstawowa wiedza (dla mnie, dla innych ok)
- brak korzystania z lamp (mimo zapowiedzi)
- trochę przeszkadzaliśmy klientom sklepu
Także plusów znacznie więcej :) Na pewno uczestnicy raczkujący w fotografii
dużo się dowiedzieli. Jeszcze trochę zdjęć i podsumowanie aparatu.
Ładny bokeh, uzyskany dzięki jasnemu obiektywowi.
Bardzo żałuję, że sprzęt testowałam tak krótko i to nie ten najbardziej
profesjonalny. Być może moja opinia byłaby inna, gdybym dłużej korzystała z
aparatu. Jestem ciekawa, jak by mi poszło przy portrecie, krajobrazie, ale
także detalach z wykorzystaniem blendy. Zdjęcia wywołałam w Lightroomie, część
obrobiłam dodatkowo w Gimpie.
Test Aparatu Olympus E-M5 z obiektywem 12-40mm 7/2.8
Plusy:
- lekki, ale solidny
- super stabilizacja obrazu
- możliwość robienia RAWów
- wizjer elektroniczny
- kręci filmy (ale nie testowałam)
- praktyczny wyświetlacz
- ładne kolory, bardzo ostre zdjęcia
Minusy:
- brak możliwości zmiany ustawień bez odrywania aparatu od oka (albo ich nie znalazłam)
- spore ziarno już przy ISO 400
- słaba dostępność bardziej zaawansowanych opcji (np. zmiana temperatury barwowej jednym pokrętłem)
- problem z automatyczną ostrością - czasem ostry był przedmiot za miejscem, na które ostrzyłam
- wystąpiła aberracja chromatyczna
- mimo małych plików (ok. 12MB na RAWach) Lightroom się zacinał bardziej niż przy nikonowskich plikach (zwykle mają po ok. 20MB)
- problem aparatu z pomiarem światła (możliwe, że był to mocno wysłużony model i po prostu już się rozregulował)
Dla kogo zatem, taki aparat będzie idealny?
- dla amatorów, którzy nie potrzebują często zmieniać zaawansowanych ustawień
- dla blogerów - do fotografii przedmiotów, wnętrz jest idealny (jestem zachwycona ostrością)
- dla fotografów wnętrz - ale przy lepszym body, bo w E-M5 jakość jest niewystarczająca.
- dla półprofesjonalistów, którzy nie robią reportaży (np. przy fotografii ślubnej zupełnie by się nie sprawdził, tam trzeba szybko zmieniać wszystkie ustawienia)
- dla użytkowników kompaktów - tutaj jest zdecydowanie lepsza jakość
Ogromnym plusem aparatu jest jego cena - wychodzi lepiej niż
lustrzanki. Na pewno jakby moje drzewko z pieniążkami wypluło trochę
dodatkowej gotówki rozważyłabym zakup takiego aparatu właśnie na wakacje
(wiecie, ile waży mój plecak ze sprzętem??) oraz do fotografowania wnętrz i
detali. Jednak na pewno nie zamieniłabym lustrzanki (obecnej, z której
korzystam, wcześniejszą może) na ten aparat, ze względu na dostęp do opcji.
Chociaż, nigdy nie mów nigdy.
Za to bardzo chętnie wymieniłabym mojego Panasonica Lumixa, którego kupiłam
właśnie na wyjazdy. Zmienna optyka to jednak ogromna przewaga nad
kompaktem.
Uf, koniec tego długiego podsumowania :) Kto dotrwał do końca? A na
warsztatach byłam nawet uśmiechnięta, a trzy godziny zleciały bardzo szybko.
Czyli się podobało :)
Po pierwsze chciałam napisać, że zrobiłaś bardzo ładne zdjęcia :) Po drugie miło było się poznać na warsztatach :) Dopiero teraz zauważyłam, że już wcześniej obserwowałam Cię na Instagramie ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że niestety było za mało praktyki na warsztatach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ola
Dzięki Ola :) Ciebie również miło było spotkać, mam nadzieję, że pierwszy, ale nie ostatni raz ;-). Aż jestem ciekawa Twoich zdjęć, na ile ujęć Ci wlazłam? :D
UsuńMarzą mi się takie warsztaty, ale najpierw muszę się wreszcie dobrego sprzętu dorobic, a to potrwa ;)
OdpowiedzUsuńW sumie dobry sprzęt nie jest niezbędny. Zawsze możesz poszukać warsztatów połączonych z testowaniem aparatów (Fuji takie robi, Sony też widziałam, na Nikona można trafić). Wiadomo, sprzęt jest ważny, ale warto zacząć z czymkolwiek. Jak szłam na moje pierwsze warsztaty to praktycznie nie miałam aparatu (odbywały się w studio a mój nie pozwalał na podłączenie wyzwalacza lamp). Mimo to bardzo dużo z nich wyniosłam, a aparat się znalazł na miejscu ;-) Warto szukać i próbować :D
UsuńŚwietne zdjęcia Kaja! Jestem pod ogromnym wrażeniem. I widzę jak wiele muszę się jeszcze nauczyć patrząc na to co pokazujesz i co piszesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jakbyś miała jakieś pytania, zagwostki, niezrozumiałe zagadnienia, to pisz śmiało, chętnie pomogę.
UsuńLadna prezentacja łazienek, które bardzo fajnie są zaprojektowane
OdpowiedzUsuńZgadzam się, w tym salonie Koła można trafić na świetne projekty. Wszystkie są opisane, dzięki czemu można też poznać projektantów.
UsuńUdane zdjęcia :) Takie warsztaty są mega przydatne - szkolimy się i doskonalimy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Na warsztaty faktycznie warto chodzić
Usuń