Stare, drewniane krzesła mogą się pięknie prezentować nawet w nowoczesnych wnętrzach, jeśli zostaną odnowione. W tym tutorialu nie pokażę Wam, jak dokonać metamorfozy krzesła, ale zobaczycie, w jaki sposób przywrócić mu dawny blask. Wbrew pozorom, odnowienie takiego mebla jest proste i nie wymaga specjalistycznych narzędzi.
Zapowiedziany przeze mnie post, w którym pokażę Wam jak używam organizera niestety musi poczekać, bo szkoda by było nie skorzystać z tak pięknej pogody, jaka jest ostatnimi dniami. Zdecydowałam się odnowić drewniane krzesła, które dostałam od Cioci. Początkowo miały być pomalowane na pastelowe kolory, ale nie byłam pewna czy ładniejsze nie będą takie surowe, drewniane, z widocznymi słojami. Postanowiłam sprawdzić na jednym krześle, jak będzie się prezentować we wnętrzu. Przy okazji, mogę Wam wszystko pokazać krok po kroku. Zobaczcie tutorial, jak odnowić stare, drewniane krzesło.
Zapowiedziany przeze mnie post, w którym pokażę Wam jak używam organizera niestety musi poczekać, bo szkoda by było nie skorzystać z tak pięknej pogody, jaka jest ostatnimi dniami. Zdecydowałam się odnowić drewniane krzesła, które dostałam od Cioci. Początkowo miały być pomalowane na pastelowe kolory, ale nie byłam pewna czy ładniejsze nie będą takie surowe, drewniane, z widocznymi słojami. Postanowiłam sprawdzić na jednym krześle, jak będzie się prezentować we wnętrzu. Przy okazji, mogę Wam wszystko pokazać krok po kroku. Zobaczcie tutorial, jak odnowić stare, drewniane krzesło.
Kolejne kroki jak odnowić krzesło
- Jeśli to możliwe, rozkręć krzesło. Rób zdjęcia w trakcie.
- Wyszlifuj dokładnie wszystkie powierzchnie.
- Zaszpachluj dziury, sklej popękane części.
- Odpyl krzesło.
- Połóż bejcę albo przejdź do następnego punktu.
- Zabezpiecz krzesło lakierem.
Szlifowanie
Moje krzesła pokryte są tylko bezbarwnym lakierem i to cienką warstwą. W wielu miejscach drewno ma wgniecenia, przebarwienia, a lakier się łuszczy. Odnawianie zaczęłam od szlifowania. Jeśli Wasz mebel pokryty jest grubą warstwą farby olejnej, rozważcie zakup specjalnego środka chemicznego, który rozpuszcza emalie. Przyglądnijcie się dobrze czy nie da się rozkręcić jakiś części krzesła - dalsza praca będzie łatwiejsza, jeśli zminimalizujecie ilość trudno dostępnych miejsc. Warto zrobić zdjęcia wszystkim odkręcanym częściom, tak, żeby później nie było problemu z ponownym złożeniem krzesła w całość. Szlifowanie zaczęłam papierem o gradacji 80, później poprawiłam 150.
Wypełnianie ubytków
Podczas szlifowania zaczął się pojawiać piękny kolor naturalnego drewna. Po skończeniu powierzchni siedziska, sięgnęłam po kit do drewna w kolorze naturalnym. Po zaszpachlowaniu dziurek trzeba długo czekać aż masa wyschnie zanim będzie można ją wyrównać szlifując. W tym czasie pozbywałam się lakieru z dalszych części krzesła. Postanowiłam zostawić wgniecenia na innych elementach, lubię takie ślady użytkowania. Następnie skleiłam popękane siedzisko.
Trudno dostępne miejsca
Trudno dostępne miejsca musiałam wyszlifować papierem ściernym. W niektórych miejscach korzystałam nawet z takiego o gradacji 40, bo bardziej zależało mi na pozbyciu się lakieru niż gładkiej powierzchni.
Od tego, jak dokładnie wyszlifujecie krzesło, zależy końcowy efekt. Czasami warto odpuścić niektóre miejsca, np. spód siedziska, niewidoczny podczas codziennego użytkowania. Po wyszlifowaniu trzeba odpylić cały mebelek. Przydatne są tutaj odkurzacz, zmiotka i lekko wilgotna szmatka.
Nakładanie bejcy
Chociaż kolor drewna bardzo mi się podobał, zupełnie nie pasuje do mojego mieszkania. Sięgnęłam po bejcę w kolorze orzechu amerykańskiego. Jeśli nie chcecie nadawać nowego koloru, przejdźcie od razu do kolejnego kroku, czyli lakierowania.
Przed otwarciem puszki nałożyłam gumowe rękawiczki - bejca bardzo farbuje i ciężko się jej pozbyć spod paznokci. Płyn nakładałam bawełnianą szmatką, którą również ścierałam nadmiar bejcy. Uważajcie, żeby nie nałożyć za dużo preparatu - powstaną brzydkie zacieki. Lepiej położyć cienką pierwszą warstwę i ewentualnie później dołożyć kolejną, niż przesadzić z kolorem na początku. Jeśli bejca nie chwyta w którymś miejscu drewna i łatwo możecie ją zetrzeć szmatką, to znaczy, że nie zeszlifowaliście dokładnie lakieru. W takim przypadku albo od razu poprawcie ten kawałek szlifując go (wiórki mogą się przylepić do mokrej bejcy w okolicach szlifowanego miejsca), albo poczekajcie aż pierwsza warstwa wyschnie i wtedy dokonajcie korekty. Miejsca trudno dostępne, do których nie dotrzecie szmateczką, można poprawić zwykłym pędzelkiem szkolnym (raczej nie będzie się on później do niczego nadawać).
Przed otwarciem puszki nałożyłam gumowe rękawiczki - bejca bardzo farbuje i ciężko się jej pozbyć spod paznokci. Płyn nakładałam bawełnianą szmatką, którą również ścierałam nadmiar bejcy. Uważajcie, żeby nie nałożyć za dużo preparatu - powstaną brzydkie zacieki. Lepiej położyć cienką pierwszą warstwę i ewentualnie później dołożyć kolejną, niż przesadzić z kolorem na początku. Jeśli bejca nie chwyta w którymś miejscu drewna i łatwo możecie ją zetrzeć szmatką, to znaczy, że nie zeszlifowaliście dokładnie lakieru. W takim przypadku albo od razu poprawcie ten kawałek szlifując go (wiórki mogą się przylepić do mokrej bejcy w okolicach szlifowanego miejsca), albo poczekajcie aż pierwsza warstwa wyschnie i wtedy dokonajcie korekty. Miejsca trudno dostępne, do których nie dotrzecie szmateczką, można poprawić zwykłym pędzelkiem szkolnym (raczej nie będzie się on później do niczego nadawać).
Lakierowanie
Kiedy bejca wyschnie (zobaczcie na opakowaniu, u mnie to aż 24h), krzesło należy zabezpieczyć lakierem. Sama korzystam z matowego, wodnego i kładę 3 warstwy w odstępie czasu zalecanym przez producenta (zdarzało mi się pośpieszyć i w efekcie lakier później odłaził, lepił się albo był po prostu brzydki). Na razie jednak go nie kładę, bo jeśli zdecyduję się na pastelową farbę, to mogę ją po prostu położyć, bez kolejnego, mozolnego szlifowania. Z tego samego powodu jeszcze nie skręciłam krzesła ponownie.
Nie takie trudne, prawda? A efekt świetny, krzesła na nowo wyglądają pięknie i będzie się można nimi cieszyć przez wiele kolejnych lat. I chociaż szlifowanie jest dość mozolną czynnością, satysfakcja z efektu końcowego gwarantowana. Jak planujecie odnowienie wielu takich mebli, warto rozważyć zakup porządnej szlifierki.
Jak myślicie, zostawić takie czy malować? Jedno byłoby limonkowe, a drugie błękitne. W wersji drewnianej kolor przemycę dorabiając skarpetki na nogi krzesła :)
Pozdrawiam,
Kaja
Pozdrawiam,
Kaja
Ja bym dała kolor! Raz się żyje! <3
OdpowiedzUsuńpewnie tak to się skończy :D Na szczęście krzeseł mam aż 6, to mogę poszaleć z wybranymi.
UsuńPodziwiam wszystkich, którzy zabierają się za tego typu renowacje. Mnie przeraża to szlifowanie, uzupełnianie, lakierowanie. Ale cieszę się, że zostałaś (przynajmniej na razie) przy oryginalnym kolorze. Brakuje mi ostatnio takich akcentów we wnętrzach :-) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDostałam od taty szlifierkę marzenie i nagle takie prace stały się bardzo przyjemne :) Ten oryginalny jest przepiękny, gorzej, że średnio mi do mieszkania pasuje :(
UsuńKolor koniecznie - ja bardzo chętnie wstawiłabym do siebie takie krzesełko w kolorze ciemnozielonym lub limonkowym, brakuje mi właśnie takiego mebla do toaletki. Miłego dnia, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKrzesło chwilę postało takie drewniane i jednak jest zbyt ponure - dostanie kolor :) Polecam przeglądanie portali z ogłoszeniami, często można znaleźć takie krzesła za grosze ;-) Miłego dnia!
UsuńRenowacja mebli staje się ostatnio popularna i powiem, że ona mnie też zaczyna interesować. Bo na co wydawać na nowe meble skoro można odnowić :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://senjakmarzenie.blogspot.com/2016/04/przechowywanie-w-sypialni.html#more
https://www.facebook.com/senjakmarzenie/
Zwłaszcza, jak się darzy stare meble sentymentem albo są niesamowicie praktyczne i wygodne ;-) Powodzenia w nauce odnawiania!
UsuńKolor. Koniecznie kolor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hania
Pierwsza warstwa jasnej mięty już wyschła :)
Usuństare krzesła i nie tylko krzesła to skarb a jak jeszcze mozna temu dac drugie zycie w postaci nowej oprawy to tym lepiej
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Przedmioty z historią i duszą to jest to!
Usuńświetnie do tego typu mebli (naturalne drewno) nadaje się lakier akrylowy vidaron, który podkreśla naturalną barwę drewna i co istotne ma niedrażniący zapach wiec malując krzesło nie rozboli nas głowa ;)
OdpowiedzUsuńVidaron faktycznie polecam, ale nigdy nie miałam okazji korzystać z matowej wersji, a te krzesła aż się prosiły o taką :)
UsuńChetnie zobaczylbym co zostaje z wzorów oryginalnego drewna po umiejętnym malowaniu :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię produkty Vidaron. Nie są drogie, a jakość przyzwoita. Trzeba się jedynie przyłożyć do samego nakładania. Dobrze oczyścić drewno, ładnie zeszlifować i solidnie pomalować
OdpowiedzUsuńCzy położenie bejcy było konieczne, jestem zaskoczona że najpierw bejca, a potem dopiero kolor. Zupełnie się na tym nie znam, a nie można było koloru po zeszlifowaniu? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBejca to właśnie kolor ;) bejcą barwi się drewno ale zachowując widoczne słoje. Potem bejce trzeba zabezpieczyć (np. lakierem, woskiem)
UsuńAle super efekt końcowy! Pięknie Ci to wyszło :) Ja również uwielbiam odnawiać stare meble, jest to moja druga pasja zaraz po mojej profesji jaką jest dekarstwo. Swoją drogą niedawno odkryłem świetny portal poświęcony temu tematowi. Cieszę się, że na niego trafiłem.
OdpowiedzUsuń